środa, 30 maja 2012

Oto jestem ;)

Witajcie :)
Trochę mnie tu nie było....
Dzisiaj zdałam wewnętrzny egzamin z teorii i niebawem rozpocznę naukę jazdy [boże boże boże], jakoś napawa mnie to lękiem, jednocześnie mam bardzo silną motywację, której w szczególności nabyłam będąc w ciąży i jeżdżąc komunikacją miejską [hardkor techno - nie ma co liczyć, że ktoś ustąpi ci miejsca, a nawet raz pewna pani chciała mnie wręcz wysadzić z takowego miejsca, bo ona jej zdaniem była bardziej uprzywilejowana [żesz k*rwa mać!!!], wysadzić się wstrętnej baboli nie dałam, ale mówię Wam, co się kobieta w ciąży naje nerwów to jej, bo nie dość, że caaaaały czas denerwuje się czy aby wszystko z jej dzieciaczkiem w porządku, wszyscy pytają ile przytyła [jakby ciąża dawała nagle ludziom przyzwolenie na takie pytania], otoczenie ciężarnej nagle staje się stadem specjalistów, które to nie omieszka wygłaszać swoich zajebistych teorii, nakazów, zakazów, co z resztą nie ustaje, a wręcz nasila się po urodzeniu dziecka, wtedy otoczenie staje się bandą pediatrów i innych im podobnych ze swoimi mądrościami ludowymi.... i jak tu nie mieć depresji poporodowej ja się pytam??? [tak jakby wraz z zajściem w ciążę nastąpiło tajemnicze zdebilowacenie owej niewiasty] Jest jeszcze odrębna kategoria Otoczenia tzw. Strażnicy Diety "możesz to jeść??" "nie możesz tego" "naprawdę chcesz to zjeść/wypić??" grrrrrr!!!!
No nic... był też w tak zwanym międzyczasie pierwszy dla mnie osobiście Dzień Mamy :) i tu okazało się, że jestem przesiąknięta konsumpcyjną nagonką, bo ja oczywiście bombardowana wszystkimi reklamami, ulotkami z Douglasów i Sephor i innych przybytków rozpusty snułam jakieś swoje ciut chore wyobrażenie na temat owego dnia...że wiecie, z rana kwiaty, wymalowana przez męża laurka, jakiś drobiazg prezentowy,wyjście na miłą kawkę i być może deser...a laurki nie było... kwiaty były owszem bardzo piękne, ale mi to nie wystarczyło... no i dąsy i płacz; jestem beznadziejna jednym słowem

dzisiaj zdjęć nie ma, ale nawiązując ciut do treści posta-

piękny filmik z kąpielą noworodka :)

7 komentarzy:

  1. no tak, człowiek się stara, celebruje, śniadanko do łóżka poda, kwiaty zakupi (a to przecież nie jego matka), ale nie.... nie było laurki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojeju pamiętam jak dziś (chociaż daaaaawno temu to było)jak strasznie denerwowały mnie te pytania o wagę ! to była zmora ! :) albo rozmowa dwóch ciotek dobra rada,na temat tego czy zbrzydłam czy wyładniałam....bo wiadomo tak się płeć dziecka określa :)

    Powodzenie na jazdach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie sie podoba oby tak dalej !

    OdpowiedzUsuń