poniedziałek, 19 marca 2012

Wybory, wybory

Idzie wiosna, potem lato....
Podkład mi się kończy i czas dokonać zakupu nowego "ulepszacza do cery".
Do tej pory używałam Vichy Liftactive Flexilift Teint, ale nie będę kontynuować tej znajomości, nie po drodze nam po prostu, ten podkład stworzony jest raczej dla suchej cery.
Grono kandydatów zawęziłam do trzech produktów, których jeszcze nie próbowałam. Dwa podkłady stricte matujące [przynajmniej z nazwy] i jeden długotrwały, ale lżejszego kalibru.



Jako pierwszy na twarz poszedł Mat Lumiere firmy Chanel odcień 20 i wszystkie znaki na niebie i ziemi zapowiadały, że to będzie TEN, ale niestety po ok. 2 godzinach od nałożenia czoło zaczęło mi  nieśmiało dawać do zrozumienia, że chyba czas na poprawkę, a nie tego oczekiwałam po podkładzie matującym. Rewelacyjny jest dlatego, że nie wysusza skóry co jest domeną większości podkładów matujących [stąd mój już zawężony wybór], przyjemnie pachnie, ładnie się rozprowadza, dość dobrze kryje bez efektu maski i ogólnie fantastycznie tylko ten mały acz jakże ważki szkopuł. Może innym razem....



Jako drugi na warsztat poszedł Eclat Matissime firmy Givenchy odcień 3 od razu napiszę, że dostałam  za jasny odcień do wypróbowania, ale akurat zabrakło odpowiedniego koloru w testerze... trudno... i tak najważniejszą sprawą dla mnie było sprawdzenie jak dany podkład zgra się z moją skórą. Ten według mnie jest zupełnym nieporozumieniem, praktycznie transparentny, zero krycia, a efekt matujący istnieje tylko w nazwie, szkoda. Jednym słowem z tej trójki najbardziej mnie rozczarował.




Ostatni to Perfection Lumiere firmy Chanel odcień 30 jednocześnie mój wybranek ;)
Najśmieszniejsze jest to, że podkład bez funkcji stricte matujących w nazwie najdłużej trzymał w ryzach moje sebum i jak na podkład o właściwościach długotrwałych był zaskakująco lekki na buzi, aksamitny z lekkim efektem rozświetlenia, krycie w sam raz, rozprowadza się tak jak pudry długotrwałe czyli trzeba poświęcić na to ciut więcej uwagi niż przy innych podkładach, nie wysusza, może jedynie zapach nie do końca jest zachwycający, ale tu już się naprawdę czepiam  :)   Wiem, że 20 na chwilę obecną byłoby lepszym odcieniem dla mnie, jednak skuszę się na 30beige - ciut ciemniejszy, bo mam nadzieję się w końcu po 1,5 rocznej przerwie [ciąża, połóg, pierwsze miesiące karmienia] opalić  -  kupuję :D




1 komentarz: